logo nfz

Artykuły

Nadopiekuńczość – przyczyny i konsekwencje

lip 22, 2024 | Bez kategorii | 0 komentarzy

Jasiu wybrał się wraz ze swoją nadopiekuńczą mamą na trening piłkarski. Po pewnym czasie przybiega do mamy i pyta: „Mamo, czy chce mi się siku, czy jest mi gorąco?” – ten dowcip funkcjonuje w środowisku terapeutycznym od wielu lat. Choć żarty z definicji powinny być śmieszne, a ten z pozoru taki jest, sam temat nadopiekuńczości raczej bardziej przygnębia niż rozśmiesza. Powszechnie nadopiekuńczość jest społecznie piętnowana, wstyd jest być w dzisiejszych czasach maminsynkiem. Jeśli jednak przyjrzeć się mechanizmom takiego wychowania okazuje się, że problem jest niezwykle powszechny. Rodzice często nie do końca zdają sobie sprawę, że wiele komunikatów w stylu: „Uważaj, bo Cię ugryzie!”, „Nie biegnij, bo się przewrócisz!”, czy „Zadzwoń, jak tylko dojdziesz.”, to tak naprawdę krzywdzenie, które ma bardzo poważne konsekwencje w całym życiu dziecka.

          Kiedy na świat przychodzi nowy człowiek, rodziców zalewa fala przeróżnych uczuć. Pierwsza zapewne pojawia się radość, jednak bardzo szybko ustępuje miejsca lękowi. Świeżo upieczona mama i tata, niemal na każdym kroku obawiają się o życie dziecka, często do tego stopnia, że lekko podwyższona temperatura czy katar, powodują, iż niejednokrotnie wpadają w panikę. I to jest zasadne. W końcu tak małe dziecko, noworodek czy niemowlę jest na tyle nieporadne i zależne od rodziców, że wyostrzona uwaga i czujność, zapewniają mu większe szanse na przetrwanie. Wraz z wiekiem jednak jego zależność zmniejsza się i proporcjonalnie powinna zmniejszać się troska rodziców wobec dziecka. Ludzkie dzieci, jako jedyne spośród ssaków wymagają tak długotrwałej opieki. Bardzo często zdarza się jednak, że lęk, który pojawia się tuż po narodzinach maluszka, towarzyszy im przez całe jego życie i proces wychowania. Opieka, którą powinniśmy otaczać potomstwo, karmiona nadmiernym lękiem, staje się również czymś nadmiarowym.

Źródło nadopiekuńczości

          Na ogół uważa się, że przyczyną nadopiekuńczości wobec dziecka jest ona sama. Najczęściej rodzice, którzy otaczają dziecko nadmierną opieką i troską, sami byli wychowywani w taki sposób. Są to więc pewne wzorce i schematy, które czerpiemy pokoleniowo. Największym paradoksem tego zjawiska, wydaje się być fakt, że dorośli, którzy doświadczyli nadopiekuńczości w dzieciństwie, choć wyrażają się o niej negatywnie, sami są nadopiekuńczy. Dlaczego? Skoro są świadomi jak, taka postawa ich własnych rodziców była dla nich krzywdząca w dzieciństwie. Otóż za tym paradoksem stoi właśnie bardzo silny lęk. Emocja, która spośród wszystkich, ma największy ładunek indukujący. To, w jaki sposób odbieramy świat, innych ludzi, kształtuje się na podstawie tego, co pokazują nam rodzice. Jeśli od dziecka wzrastamy w przekonaniu, że świat jest pełen zagrożeń, a ludzie z natury są co najmniej nieuczciwi, to mocno w nas to zostaje. Choć w dorosłym życiu, budujemy relacje i żyjemy na tym świecie, czasem całkiem dobrze, to wciąż, gdzieś z tyłu głowy, podświadomie, nosimy w sobie przekonanie, że coś nam i naszym dzieciom nieustannie zagraża. Takie pierwotne wzorce i schematy, zostają z nami na zawsze, pomimo pozytywnych doświadczeń z otaczającym światem. W takiej sytuacji, choć wiemy, że nadmierna troska jest nieprzyjemna, nie potrafimy inaczej funkcjonować. A jedynym sposobem na zapanowanie nad pojawiającym się niepokojem, jest nadmierna kontrola.

          Innymi przyczynami nadopiekuńczości mogą być trudności prokreacyjne lub trudności w okresie prenatalnym i przy urodzeniu. Trauma, której doświadczają rodzice w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia dziecka, zostaje z nimi na długo. Skomplikowany poród, wcześniejsze poronienia, czy choroba nowo narodzonego dziecka są ogromnym stresem i budzą chyba najsilniejszy z lęków, lęk egzystencjalny, który dotyka naprawdę głęboko i mocno. Obawa i niepokój o bezpieczeństwo dziecka w takim przypadku, przychodzi dużo łatwiej, ponieważ już raz doświadczyli tego, że mogli stracić potomstwo.

Początki

          We wczesnym dzieciństwie, nadopiekuńczość stanowi poważne zagrożenie dla dynamiki rozwoju psychoruchowego dziecka. Niemowlęta i nieco starsze dzieci dla prawidłowego wzrastania potrzebują stymulującego środowiska. Dzieci nadopiekuńczych matek i ojców często są tego pozbawione. Wyobraźmy sobie maluszka, który cały swój czas aktywności spędza w łóżeczku. Rodzice z obawy o jego bezpieczeństwo nie pozwalają mu swobodnie poruszać się po podłodze z obawy przed kontaktem z brudem i zarazkami. Dziecko otrzymuje rozgniecione lub rozdrobnione na papkę posiłki, zamiast kawałków, pomimo tego, że ma już zęby i fizykalnie jest gotowe do próbowania różnych form jedzenia. Oczywiście pojawia się tu obawa o zadławienie. Można by wymieniać wiele takich przykładów i większość z nich jest nam dobrze znana, z własnego doświadczenia lub z obserwacji innych. Zahamowanie eksploracji zmysłowej dziecka, znacznie zaburza jego rozwój. Dzieci rodziców nadopiekuńczych rozwijają się w wielu aspektach później niż ich rówieśnicy. Powstrzymywanie samodzielności uniemożliwia lub opóźnia zdobywanie doświadczeń, poznawanie nowych aktywności, smaków, miejsc czy ludzi, tym samym zaburza rozwijanie nowych umiejętności adekwatnie do wieku. Poza tymi konsekwencjami pojawia się też wiele innych, związanych z rozwojem psychicznym dziecka. Rodzic nadopiekuńczy, już od początku pełnienia nowej roli, za wszelką cenę chroni swoje dziecko przed trudnymi emocjami. Stara się być zawsze o krok przed nim, zaspokajając z nawiązką większość jego potrzeb. Podaje jedzenie, zanim zdąży usłyszeć sygnał od dziecka o tym, że jest głodne, pakuje jego plecak, aby na pewno niczego nie zapomniało, rozwiązuje konflikty rówieśnicze i znowu można by wymienić wiele takich sytuacji.

Helikopter

          Nadopiekuńczy rodzic dosłownie krąży nad dzieckiem. Stale monitoruje i patroluje jego przestrzeń osobistą w poszukiwaniu ewentualnych zagrożeń. Wyręcza go lub instruuje, jak postępować w danej sytuacji. To męczące. Choć przyjęło się, że zamartwianie się jest jedną z tych rzeczy, które otrzymujemy się wraz z wejściem w rolę rodzica, to bardzo łatwo jest przekroczyć cienką granicę zwykłego martwienia się i nadmiernego, męczącego lęku. Stałe pilnowanie i wzmożona czujność kosztują wiele energii, rodzą stres i napięcie u rodziców. A co na to dzieci? O ile we wczesnym dzieciństwie rodzic krążący nad dzieckiem, niezbyt mu przeszkadza, to już w wieku nastoletnim może stać się uciążliwy. Dorastające dziecko wycofuje się z relacji, aby odetchnąć od krążącego helikoptera i doświadczyć więcej samodzielności, co w tym wieku jest niezmiernie ważne i stanowi jedną w centralnych potrzeb. Z drugiej strony, taki nastolatek, może mieć nieprzeciętnie większą trudność z radzeniem sobie z problemami. Skoro przez większość swojego życia nie brał odpowiedzialności za swoje wybory, nie ponosił konsekwencji czynów, to teraz może być mocno pogubiony. Nadwrażliwi, zaniepokojeni rodzice, wiecznie czuwający nad swoimi pociechami, zarażają ich tym lękiem. Uczą skupiania na sobie, unikania ryzyka i otwartości na nowe doświadczenia. Nawet jeśli taki nastolatek, zgodnie z wyzwaniami rozwojowymi, będzie próbował eksplorować świat jak jego rówieśnicy, to nie będzie się czuł bezpieczny. Krążący nad głową rodzic-helikopter swoim zachowaniem, wysyła dziecku prosty komunikat „Beze mnie sobie nie poradzisz!”, „Świat jest niebezpieczny”

Zgniłe owoce

          Nadopiekuńczy rodzic nie ma w zamiarze krzywdzić swojego dziecka. Wydaje mu się, że jego zadaniem jest chronić je przed całym złem tego świata. Nie jest jednak świadomy, że to niestety jego potrzeba. To on sam, stale kontroluje i wyręcza, aby poradzić sobie z własnym lękiem, przy okazji przekazując go dziecku. Staje się jego źródłem w dzieciństwie, często na całe życie. Nadopiekuńczość uniemożliwia dziecku swobodne poznawanie świata i doświadczanie go, czasami przez popełnianie błędów, złe wybory i ponoszenie ich konsekwencji. Nadopiekuńczość często odbiera odporność psychiczną i umiejętność radzenia sobie z trudnościami. Nadopiekuńczość odbiera pewność siebie i zaufanie do świata. Dzieci otoczone nadmierną opieką w dorosłym życiu stale potrzebują kogoś, kto się nimi zaopiekuje, podejmie decyzje, weźmie odpowiedzialność.  Rolą rodzica jest towarzyszyć dziecku w jego życiu i wspierać, kiedy popełni błąd, aby bezpiecznie mogło wyciągnąć z tego lekcję i stale się rozwijać. Dojrzały i odpowiedzialny za swoje wybory dorosły, to owoc dobrego rodzicielstwa. Nadmierna troska z kolei to krzywda, która rodzi zgniłe owoce.

Anna Foltyńska

Psycholożka
Psychoterapeutka w procesie certyfikacji
w nurcie systemowo-ericksonowskim

0 komentarzy

Ostatnie artykuły

Czy sztuczna inteligencja wpływa na rozwój naszego mózgu?

Czy sztuczna inteligencja wpływa na rozwój naszego mózgu?

Praktycznie każdy uczeń zna i korzysta z niewyczerpanego źródła wiedzy, jakim jest sztuczna inteligencja. Mowa dokładniej o aplikacji ChatGpt. Potrafi on rozwiązać nawet najtrudniejsze zadania matematyczne, pomóc w odrabianiu pracy domowej, a także napisać esej, czy...

ADHD po dorosłemu

ADHD po dorosłemu

Na szczęście czasy, kiedy ADHD uważano za wymysł rozpuszczonego społeczeństwa minęły. Obecnie szacuje się, że objawy prezentuje około 3% populacji osób dorosłych. Być może jednak jest ich dużo więcej. Różnica między ADHD u dzieci a tym dorosłym jest taka, że to...

ADHD – diagnostyczne wyzwanie

ADHD – diagnostyczne wyzwanie

Od blisko 40 lat znane jest pojęcie ADHD. Mimo to nadal w społeczeństwie funkcjonuje przeświadczenie, że jest to tylko wymysł cywilizacyjny, za którym stoi bezstresowe wychowanie, wszechobecna cyfryzacja i likwidacja trzepaków osiedlowych, gdzie 30 lat temu wszystkie...

Sama chciałaś! – o depresji poporodowej

Sama chciałaś! – o depresji poporodowej

„Na początku, było wszystko dobrze. Po powrocie ze szpitala do domu czekał pięknie udekorowany i wysprzątany przez świeżo upieczone babcie dom. Mąż został z nami w domu przez kilkanaście dni. Miałam czas dojść do siebie po ciężkim porodzie. Bardzo tego potrzebowałam,...

Depresja w świecie internetowych iluzji

Depresja w świecie internetowych iluzji

Każdego dnia tysiące osób mierzy się z depresją, która nie wybiera i nie znika tylko dlatego, że akurat zbliża się wiosna i wyjdzie słońce. Ale 23 lutego coś się zmienia. Na chwilę.           Przez ten konkretny dzień...

Fundament miłości – bliskość i jej źródła

Fundament miłości – bliskość i jej źródła

Bliskość jest podstawową potrzebą każdego człowieka. Stanowi fundament wszystkich romantycznych związków. Pojawia się tuż po naszych narodzinach. Bez bliskości nie jesteśmy w stanie przetrwać. Małe dziecko, noworodek uspakaja się, czując ciepły dotyk drugiej osoby....

Rezyliencja – elastyczna siła w radzeniu sobie z traumą

Rezyliencja – elastyczna siła w radzeniu sobie z traumą

Jak to jest, że ludzie w obliczu tragedii różnie sobie radzą? Jedni szybko wracają do równowagi, inni już nigdy nie będą sobą sprzed traumatycznych wydarzeń. Niektórym wystarczy kilka tygodni, aby otrząsnąć się i odzyskać kontrolę nad swoim życiem i emocjami, inni...

Rozwód – jak nie zrobić dziecku krzywdy

Rozwód – jak nie zrobić dziecku krzywdy

Kiedy zapada decyzja o rozwodzie między małżonkami, ma ona ogromny wpływ nie tylko na nich samych, ale przede wszystkim na ich dzieci. Niestety, skutki rozstania zawsze są negatywne, choć czasem pozostanie w trudnej, nieprawidłowej relacji pary przynosi jeszcze więcej...

Międzypokoleniowa podróż

Międzypokoleniowa podróż

Każdy z nas przechodzi przez etapy i cykle życia, gdzie coś się kończy, a coś nowego zaczyna – przechodzimy z jednego etapu do drugiego, ponieważ zmieniają się nasze potrzeby oraz zadania rozwojowe, które musimy po prostu realizować. Tak jak u młodych ludzi zmieniają...