Przemoc, zgodnie z najnowszymi wynikami badań (2023) Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, dotyka prawie osiemdziesiąt procent dzieci i młodzieży. Sześćdziesiąt sześć procent przypadków tego zjawiska, dotyczy przemocy rówieśniczej, a aż trzydzieści dwa procent przemocy ze strony bliskich osób dorosłych. Nasze dzieci żyją więc w środowisku niesprzyjającym ich harmonijnemu rozwojowi. Przemoc w dzieciństwie stanowi bowiem jedną z głównych przyczyn trudności i zaburzeń psychicznych. Destrukcyjnie wpływa na rozwój społeczny, emocjonalny, fizyczny i poznawczy dziecka.
W życie niedawno weszła „ustawa Kamilka”, który zmarł na skutek przemocy, jakiej doświadczył ze strony swojego ojczyma. W tragicznym przypadku tego dziecka zawiedli przede wszystkim dorośli. I nie chodzi tutaj tylko o jego kata, ale o rodzinę, sąsiadów, środowisko szkolne. Wiele sygnałów, świadczących o tym, że doznaje dotkliwej przemocy zostało zbagatelizowanych. Dlaczego? Jak wobec tego reagować i jak rozpoznać dziecko, które dotyka przemoc domowa? Jakie dokładnie skutki niesie za sobą przemoc w przyszłości?
Przemoc, z definicji jest działaniem jednej osoby wobec drugiej w taki sposób, aby wyrządzić mu krzywdę. W relacji przemocowej mamy do czynienia z rolą sprawcy i ofiary, silniejszego i słabszego, krzywdzącego i krzywdzonego. Te role nigdy się nie odwracają. Form przemocy jest bardzo dużo. Od agresywnej przemocy fizycznej, czyli bicia, kopania, szarpania; przez przemoc seksualną, po emocjonalną i psychiczną. Ta ostatnia to ośmieszanie, upokarzanie, wyśmiewanie, zaniedbywanie podstawowych potrzeb bytowych i emocjonalnych, obojętność, wyzywanie i odpychanie czy parentyfikacja.
Wiktymizacja dzieci
Dzieci są szczególnie narażone na przemoc ze strony dorosłych, z uwagi na to, że w relacji zawsze są tymi słabszymi i zależnymi od opiekunów. Tym trudniej jest nam zrozumieć doniesienia medialne o tragicznych historiach bezbronnych dzieci. Każda z form przemocy może niestety dotyczyć także ich. Choć czasy i normy społeczne wobec przemocy domowej, znacząco się zmieniły przez ostatnie dziesięciolecia, nadal często spotykamy się z powszechnym przyzwoleniem na klapsa. Wiele osób uważa, że klaps „raz na ruski rok”, kiedy dziecko „przekroczy granice rodzica”, nic złego nie robi. Mylą się niestety. Wymierzanie kar cielesnych, nawet w formie ostrzegawczego klapsa, który być może nie sprawia fizycznego bólu, a raczej dyskomfort, nie tylko jest przemocą fizyczną, a także psychiczną. Jest to bowiem zachowanie, które upokarza małego człowieka, naruszając jego cielesność. Jest to nadużycie siły silniejszego wobec słabszego, tak aby wyrządzić mu krzywdę. Czy klaps, wobec tego jest przemocą? Zgodnie z definicją, tak, klaps to przemoc wobec dziecka. Świadkowie często nie reagują na takie sytuacje, nawet jeśli zdarzają się w miejscach publicznych. Dlaczego? Czynników jest wiele. Od tych szerokich, kulturowych – „bo to tylko klaps, ja dostawałem regularnie pasem i wyrosłem na ludzi!”, po indywidualne trudności rodziców, takie jak uzależnienia, choroby psychiczne, doświadczenie przemocy w dzieciństwie, niskie kompetencje wychowawcze, najczęściej wynikające z przekazów międzypokoleniowych.
Bez względu na to, czy chodzi o klapsy, czy bardziej wyszukane formy przemocy, dziecko nią dotknięte, zostaje poddawane procesowi wiktymizacji. Staje się ofiarą. Sam proces przebiega w trzech etapach i im bardziej się rozwinie, tym poważniejsze będą jego skutki intrapsychiczne. Dziecko wzrastające w środowisku, w którym chronicznie doznaje przemocy, buduje sobie obraz świata zagrażającego, niebezpiecznego. Początkowo może się buntować przeciwko temu i szukać pomocy w najbliższym otoczeniu. To kluczowy moment w ratowaniu jego tożsamości tak, aby nie stała się tożsamością ofiary na całe życie. Od reakcji otoczenia zależy w tym momencie, czy proces zostanie przerwany. Dziecko, które uzyska pomoc na czas ma szanse uwierzyć jeszcze, że świat nie jest taki zły, że jego los nie jest obojętny dla innych i warto walczyć o swoje bezpieczeństwo. Drugi scenariusz przebiega gorzej. Kiedy otoczenie nie zareaguje na sygnały, dziecko utwierdza się w przekonaniu, że nic nie znaczy, świat jest obcy i niebezpieczny. Czuje, że chyba zrobiło coś złego, bo skoro nikt nie zareagował, to może nie dzieje się nic strasznego, a ono przesadza. Może czuć się skrytykowane i odrzucone. Wzrasta poczucie bezradności i osamotnienia. Utwierdza się w przekonaniu, które zasiał w niej sprawca, że „coś z nim jest nie tak”. Ofiara dostosowuje się do warunków, aby przetrwać. Ostatni etap procesu wiktymizacji niesie za sobą przekonanie o tym, że już taki los jest jej przeznaczony. Pomimo tego, że zauważa wśród rodzin rówieśników istotne różnice w funkcjonowaniu, uznaje, że jej rodzina widocznie tak ma. Dziecko traci nadzieję na wyrwanie się z patologicznego domu. Najczęściej do momentu tragedii, jaką może być próba samobójcza czy doznanie dotkliwych obrażeń ciała.
Dlaczego nie reagujemy?
Niestety często realizuje się zły scenariusz i otoczenie nie reaguje w porę na sygnały dziecka. Dzieje się tak z wielu powodów. Pierwszym z nich zazwyczaj jest lęk. Osoby z otoczenia obawiają się, że oskarżenie kogoś o przemoc wobec dziecka to bardzo poważny zarzut i mogą narobić sobie kłopotów. Należy jednak pamiętać, że zgłoszenie to nie oskarżenie, od przedstawiania oskarżeń są instytucje, a jeśli mamy wiedzę o tym, że ktoś może być krzywdzony i nie reagujemy na to, zawiadamiając odpowiednie służby, to tak naprawdę jesteśmy współwinni krzywdy tego człowieka. Zostając przy zgłaszaniu, okazuje się, że wiele osób nie wie, gdzie można zgłosić taką sprawę i jakie mogą być konsekwencje tego zgłoszenia dla nich. To kolejny powód braku reakcji na przemoc. Innym jest to, że często osoby, które nie reagują, same pochodzą ze środowisk przemocowych. Są lub były ofiarami przemocy w dzieciństwie i ich wyuczona bezradność w takim momencie mówi: „Nie mieszaj się, nie warto, i tak nikt z tym nic nie zrobi”. W takim przypadku wiktymizacja staje się zarówno skutkiem, jak i przyczyną, podtrzymującą przemoc. Prowadzi także do dość powszechnego zjawiska chronienia sprawcy przez ofiary. Często trudno jest zrozumieć osoby, które doznają przemocy, latami tkwiąc w toksycznych, niebezpiecznych relacjach i nic z tym realnie nie robią, zaprzeczając problemom. Dzieje się tak na skutek tego, że kiedy wielokrotnie, przez długi czas nikt nie reagował na ich wołanie o pomoc, przyjęły postawę komitywy ze sprawcą, pełni nadziei, że w ten sposób, w jego oczach zyskają akceptację i choć odrobinę spokoju. Otoczenie w takich przypadkach często także wycofuje się, nie podejmując żadnej interwencji. U dzieci zazwyczaj występuje ten problem z uwagi na to, że tuż obok lęku w relacji z przemocowym rodzicem, idzie także silna zależność i jeszcze silniejsza potrzeba bycia kochanym przez niego.
Skutki i objawy
Długotrwała przemoc, bez względu na jej formę, niesie wiele negatywnych konsekwencji na całe życie, nawet jeśli ustanie w jakimś momencie życia dziecka. Jedną z nich jest przyjęcie tożsamości ofiary na skutek rozwinięcia procesu wiktymizacji jak powyżej. Osoby, doznające przemocy w dzieciństwie, mogą przejawiać tendencję do wchodzenia w przemocowe relacje partnerskie. Z drugiej strony, nie znając innych wzorców funkcjonowania rodziny, sami mogą używać przemocy w domu. Powiedzenie „przemoc rodzi przemoc” idealnie więc oddaje sposób jej powstawania w systemach rodzinnych. To długofalowe skutki przemocy. Jednak w przypadku dzieci istnieje wiele innych, które jednocześnie są objawami i sygnałem tego, że dziecko padło ofiarą przemocy. Najbardziej oczywiste są częste obrażenia ciała i urazy, jakim ulega dziecko. Wielokrotne złamania kończyn, siniaki i zadrapania czy pobyty w szpitalu, nie zawsze są skutkiem nieostrożnej zabawy i powinny zwrócić uwagę dorosłych z otoczenia dziecka. Inne fizyczne objawy to zmęczenie, trudności w nauce i koncentracji uwagi, problemy ze snem czy moczenie. Częsta nieobecność w szkole i/ lub nieprzygotowanie, nieodpowiedni ubiór także może niepokoić. Naszą uwagę powinna zwrócić też zbyt duża dojrzałość społeczna, przejawiająca się przykładowo pełnieniem opieki nad młodszym rodzeństwem. Być może takie dziecko doświadcza parentyfikacji i jest zaniedbywane. Agresja jest kolejnym skutkiem i objawem przemocy. Często dzieci krzywdzone, nie potrafią w inny sposób załatwiać konfliktów i radzić sobie z trudnościami, niż przy użyciu pięści i kopniaków. Zdarza się, że znęcają się nad słabszymi dziećmi w szkole, czy nad rodzeństwem. Ucieczki z domu mogą być jasnym dowodem na to, że dziecko z jakichś ważnych powodów źle w nim czuje i nie czuje się tam bezpiecznie. U starszych dzieci, nastolatków obserwuje się sięganie po alkohol i narkotyki, ryzykowne zachowania, myśli lub próby samobójcze i samookaleczenia.
Jak widać sygnałów jest wiele i mogą, choć oczywiście nie muszą świadczyć o doznawanej w domu krzywdzie. Zawsze jednak warto zapytać, zwrócić uwagę innych osób z otoczenia i instytucji, aby sprawdziły to, co niepokoi w funkcjonowaniu dziecka i jego rodziny. Wystarczy anonimowo powiadomić policję, opiekę społeczną czy szkołę, do której uczęszcza dziecko lub zadzwonić pod numer alarmowy. Może stanowić to ważny punkt zwrotny w życiu młodego człowieka. Pomóc przerwać proces wiktymizacji, uwierzyć w dobro innych ludzi i odzyskać poczucie bezpieczeństwa. Niejednokrotnie może to uratować życie tego dziecka. Sprawca wtedy także otrzymuje jasny sygnał, że nie ma przyzwolenia na krzywdzenie i to być może pozwoli mu się zatrzymać, choć na chwilę. Należy pamiętać, że żyjąc we współczesnym społeczeństwie, mamy obowiązek reagować w sytuacji, kiedy wiemy, że komuś dzieje się krzywda. Tym bardziej, kiedy w grę wchodzi los osoby bezbronnej, jaką jest dziecko. Odwracając wzrok od zaniedbań, siniaków i klapsów, tym samym przyzwalamy na przemoc i poniekąd sami stajemy się jej sprawcami.
Anna Foltyńska
Psycholożka
Psychoterapeutka w procesie certyfikacji
w nurcie systemowo-ericksonowskim
0 komentarzy