Wyobraź sobie, że wszystko, co masz, począwszy od domu, który budowałeś pół swojego życia, po łyżeczkę, którą codziennie mieszałeś herbatę, znika lub staje się bezużyteczna, zniszczona. Zagrożone jest zdrowie, a nawet życie twoich bliskich i twoje własne. Musisz zostawić wszystko i po prostu poddać się poleceniom, aby ratować to co najcenniejsze. Miałeś dom, samochód, ukochane łóżko i zbiór ulubionych książek. Teraz nie masz dosłownie nic a cały twój najbliższy świat, droga do pracy i szkoły, lokalny sklep, wyglądają, jakby właśnie nadszedł koniec tego świata. Tak obecnie czuje się wielu Polaków, których dotknęła powódź. Co roku kataklizmy spowodowane klęskami żywiołowymi dotykają setki milionów ludzi. Dzieje się tak od zawsze, bo natura rządzi się swoimi prawami. Człowiek jednak poza stratami materialnymi, jakich doświadcza, mierzy się przede wszystkim z niewyobrażalnym strachem a życie stawia na jego drodze traumę. Czym jest trauma? Jakie są skutki psychologiczne mierzenia się z klęską żywiołową? Jak pomóc?
O traumie mówimy, kiedy ktoś nagle doświadcza zagrożenia życia lub zdrowia, a to, co dzieje się w traumatycznej sytuacji jest poza jego kontrolą. Trauma jest więc stanem psychicznym, który pojawia się w odpowiedzi na koszmarne okoliczności w naszym życiu. Traumę mogą wywołać między innymi nagła śmierć bliskiej osoby, uczestnictwo w wypadku komunikacyjnym lub bycie jego bezpośrednim świadkiem, doznanie przemocy fizycznej, psychicznej lub seksualnej. W skrócie wszystkie trudne sytuacje, z którymi nasze zasoby psychologiczne nie są stanie sobie poradzić i zalewa nas ogromny strach, niemoc, utrata poczucia bezpieczeństwa i kontroli nad własnym życiem, i otoczeniem. Należy też zaznaczyć, że to, co dla jednego oznacza traumę, dla innej osoby nie musi nią być. Trauma jest stanem psychicznym, czyli czymś niezmiernie zindywidualizowanym, zależnym od osobistych zasobów, możliwości i kontekstu, w jakim żyje dana osoba.
Kataklizm jednak jest takim rodzajem doświadczenia, które traumatyzuje większość osób, których dotyka. Oczywiście większe prawdopodobieństwo jej doznania mają osoby, które bezpośrednio zmierzyły się z klęską żywiołową np. uciekając z rwącego nurtu rzeki, czy ratując bliskich przed wodą. Jednak inni, ci, którzy byli tego świadkami, obserwowali, jak żywioł niszczy ich dotychczas bezpieczny habitat, także mogę odczuwać skutki traumy.
PTSD
Zespół stresu pourazowego (PTSD) jest zaburzeniem psychicznym, powstałym na skutek doznania ekstremalnego stresu. Może on być nagły i jednorazowy lub trwać dłuższą chwilę i być ciągiem wydarzeń, jak na przykład przemoc domowa. PTSD powoduje wiele objawów psychicznych i fizycznych takich jak: zaburzenia snu i odżywiania, depresja, myśli samobójcze, bóle głowy, koszmary senne, zamartwianie się, anhedonia, unikanie miejsc i osób, które są kojarzone z traumą. Osoba cierpiąca na zespół stresu pourazowego wykazuje duże trudności w funkcjonowaniu. Pozostaje stale w trybie czuwania, aby tylko ochronić się przed potencjalnym niebezpieczeństwem. Zespół stresu pourazowego często rozwija się u osób bezpośrednio dotkniętych kataklizmem.
Po powodzi 1997 roku prowadzono liczne badania nad psychologicznymi jej skutkami. „W polskich badaniach powodzian z 1997 roku stwierdzono, że częstość ta wynosiła około 40% w rok po powodzi, a 20% w dwa i pół roku po powodzi. Dane te wskazują, że większość ofiar traumatycznego zdarzenia powraca w ciągu kilku miesięcy czy roku po doznaniu urazu do normalnego funkcjonowania. Ocenia się, że u blisko połowy osób z PTSD, którym nie udzielono profesjonalnej pomocy psychologicznej i medycznej oraz dostatecznego społecznego wsparcia, dochodzi w ciągu kilku lat po doznaniu traumy do znaczących zaburzeń w różnych obszarach ich życiowego funkcjonowania”. (za B. Zawadzki, J. Strelau. 2005, s.12). To czy PTSD rozwinie się, zależy od wielu czynników. Jednym z nich wymienionych w cytowanym fragmencie artykułu jest profesjonalna pomoc psychologiczna. Badacze opisują, że najważniejszym czynnikiem determinującym wystąpienie PTSD jest przede wszystkim samo wydarzenie traumatyzujące i jego rozmiar. Indywidualne predyspozycje mają znaczenie dopiero później, w procesie radzenia sobie z zaburzeniem lękowym.
Obraz PTSD
Zespół stresu pourazowego przebiega w określonych fazach. Często porównuje się go do procesu żałoby z uwagi na analogiczność etapów. Nie bez przyczyny. Żałoba wiąże się ze stratą. Doznanie traumy jest utratą poczucia bezpieczeństwa i spokoju.
Pierwszym etapem traumy jest szok i niedowierzanie. Zazwyczaj ludzie działają wtedy irracjonalnie, zachowują się w sposób inny, niż można by się spodziewać w danej sytuacji, wydają się być jakby nieświadomi tego co ich spotkało, wyłączeni, zdezorganizowani. Dzieje się tak na skutek tego, że nasz mózg wyłącza pewne funkcje i przechodzi w tryb awaryjny. Wszystko po to, aby przetrwać. Świadome przeżywanie niektórych emocji w tak silnym natężeniu, jakie towarzyszą traumatycznym wydarzeniom życiowym, może spowodować nieodwracalne zmiany w psychice. Stąd pojawia się stupor czy odrętwienie, czasami dysocjacja. Może dojść do takiej sytuacji, że nie czujemy bólu tuż po wypadku samochodowym i pomimo licznych złamań opuszczamy samochód. Wszystko po to, aby przetrwać. Nie tylko w sensie biologicznym, ale także psychologicznym. Dowiadując się o nagłej śmierci kogoś bliskiego lub będąc w bezpośrednim zagrożeniu życia, także często podejmujemy irracjonalne, dziwne dla otoczenia decyzje. W przypadku klęski żywiołowej takiej jak na przykład powódź również możemy się spotkać z takim etapem traumy. Często jednak ludzie wiedzą, że zbliża się wielka fala i poddają się ewakuacji, mają więc trochę czasu, aby przygotować się do trudnego wydarzenia. To może nieco łagodzić poziom traumy i zapobiegać w powstawaniu lub ciężkiemu przebiegowi PTSD. Niemniej jednak obraz zniszczonego dorobku całego życia i problemy bytowe, które się z tym wiążą, mogą być źródłem silnej traumy.
Kolejnym etapem jest podejmowanie różnego rodzaju działań zaradczych. Najczęściej na tym etapie ludzie zaczynają być bardziej aktywni, budzą się jakby z letargu i usiłują naprawić to, co uległo zniszczeniu. Obserwatorzy często mogą jednak zauważyć, że działania te są bezsensowne, chaotyczne. W tym momencie nadal działają jeszcze mechanizmy chroniące umysł przed głębokim urazem, dlatego też ofiarom traumy ciężko jest dostosować swoje działania do rozmiaru wydarzenia. Chodzi tutaj o stopniowe odzyskiwanie poczucie kontroli nad własnym życiem. Pierwsza i druga faza przeżywania traumy jest zdominowana niejako przez naszą biologię. I to całkiem zrozumiałe, bo najważniejsze jest przetrwanie w sensie biologicznym właśnie. Emocje przychodzą nieco później.
Rozpoczyna się trzecia faza. Teraz człowiek mierzy się z ogromną falą emocji. Od złości przez smutek, bezsilność, rozpacz, nawet po radość, kiedy otrzymuje pomoc. Natężenie i ilość uczuć są tak duże, że można je porównać do tornada. I znowu ma to swoją funkcję. Wszystkie te emocje są niczym defibrylator, który budzi człowieka z otępienia, w jakim znalazł się chwilę wcześniej. W trzeciej fazie zaczyna docierać do nas ogrom strat, jakich doznaliśmy na skutek traumatycznego wydarzenia.
Kiedy emocje zaczynają opadać, może pojawić się depresja. To kolejna, bardzo trudna faza traumy. Dzieje się tak, gdyż po silnym wybuchu emocji, jesteśmy niejako z nich wyprani. Brakuje już energii i siły na działanie. Możemy popadać w apatię i izolować się od innych. To także jest naturalne i w całym procesie konieczne. Smutek jest bowiem nam potrzebny, aby pożegnać się ze stratą i przyjąć rzeczywistość taką, jaką jest. Jeśli proces radzenia sobie przebiega prawidłowo, to po depresji powinna pojawić się faza akceptacji i adaptacji. Powoli wracamy do normalnego życia. Wracamy do pracy i codziennych zajęć, zwykłych obowiązków, choć już nigdy nie będzie tak samo.
Utknięcie na którejś z opisanych powyżej faz oznacza pojawienie się zaburzeń psychicznych, jednym z nich jest właśnie PTSD. Jak pomóc, aby do tego nie doszło?
Pierwsza pomoc psychologiczna
Najważniejsze w obliczu traumy jest zapewnienie bezpieczeństwa. Powódź, czy inne kataklizmy wiążą się z silnym zagrożeniem bezpieczeństwa. Dlatego też pierwszym krokiem w udzielaniu pomocy ofiarom takich wydarzeń jest otoczenie ich opieką w sensie fizycznym – zaprowadzenie do bezpiecznego miejsca, gdzie nic nie zagraża ich życiu. Kolejną ważną rzeczą jest okazanie wsparcia. Nie chodzi tutaj jednak o „wszystko będzie dobrze”, bo niestety nie wiemy, jak potoczy się dalej życie tej osoby, ile straciła. Nie należy udzielać także rad w takiej sytuacji, na to przyjdzie jeszcze czas. Ważne jest bycie w kontakcie, uważne słuchanie lub zwyczajne okrycie kocem i bycie z drugą osobą. Często osoby w takiej sytuacji nie rozumieją co się z nimi dzieje, gdyż nigdy wcześniej nie czuły tak bardzo, tak wielu emocji. Trzeba zapewniać je, że wszystko to, co właśnie odczuwają jest normalne i mają do tego pełne prawo. Ważna jest normalizacja ich stanu, bo to daje im poczucie zrozumienia, wsparcia i znowu także ważnego w takim momencie bezpieczeństwa. Niezwykle istotne w radzeniu sobie z traumą jest odzyskiwanie poczucia kontroli. Można pomóc planować działania czy towarzyszyć w podejmowaniu decyzji, na początek dotyczących najprostszych rzeczy, jak pierwsze działania porządkujące po powodzi. To co daje największą siłę w trudnych momentach to często rodzina i bliscy. Poczucie wspólnoty, zrozumienia i bliskości wielu osobom pomogła poradzić sobie z traumą. Należy więc zachęcać osoby poszkodowane do kontaktów z rodziną i ludźmi, którzy oferują pomoc oraz z sąsiadami, którzy znajdują się w podobnej sytuacji życiowej.
Nie każda osoba, którą dotknie klęska powodzi, będzie wymagała profesjonalnej pomocy psychologicznej czy psychiatrycznej. Jeśli jednak pomimo mijającego czasu zauważamy, że funkcjonowanie nie poprawia się, należy takiej pomocy poszukać. Im szybciej, tym lepiej, gdyż w takim przypadku czas nie jest sprzymierzeńcem, ale wrogiem.
Anna Foltyńska
Psycholożka
Psychoterapeutka w procesie certyfikacji
w nurcie systemowo-ericksonowskim
0 komentarzy