logo nfz

Artykuły

Walizka pełna kamieni – ile waży poczucie winy?

mar 28, 2024 | Bez kategorii | 0 komentarzy

Poczucie winy jest emocją, która rodzi się głęboko w naszym wnętrzu. Ma dwa oblicza, które mogę prowadzić do naprawy i rozwoju lub destrukcji i utknięciu. Często zamiennie nazywane sumieniem lub wyrzutami sumienia. Poczucie winy w wersji light pojawia się zazwyczaj wtedy, kiedy skrzywdzimy w jakiś sposób drugiego człowieka. Przekraczając nasze granice moralne, etyczne i reflektując nad swoim czynem, jesteśmy w stanie wyciągnąć wnioski z konkretnej sytuacji i zadośćuczynić. Bo skoro jest wina, powinna być kara. Karą jest właśnie zadośćuczynienie, naprawienie popełnionych błędów i co najważniejsze, niepowielanie tych błędów. Poczucie winy jest więc emocją silnie osadzoną w kontekście społecznym, zależną od systemu wartości, który nabywamy wraz z rozwojem moralnym. Emocja ta ma ogromne znaczenie w życiu społecznym, bo człowiek jako istota społeczna, musi czuć, kiedy krzywdzi innych i starać się tę krzywdę naprawić, w przeciwnym razie zostanie wykluczony. Czy można nie czuć poczucia winy? Oczywiście, że tak! Na szczęście rzadko. Przyjmuje się, że deficytem odczuwania winy charakteryzują się psychopaci i socjopaci. Poza tymi przypadkami wszyscy ludzie odczuwają, oczywiście w bardzo indywidualny sposób, tę trudną i nieprzyjemną emocję. Freud twierdził, że nieprzyjemną do tego stopnia, że ludzie zrobią wszystko, aby nie jej nie odczuwać. Będą stosować różne mechanizmy obronne jak np. zaprzeczenie czy sublimacja, unikając konfrontacji z własną winą. Jednak zdecydowana większość z nas nie jest w stanie stale wzbraniać się, oczywiście na poziomie nieświadomym, przed własnym sumieniem.

          Każdy czasami odczuwa taki ciężar, którego chciałby się jak najszybciej pozbyć. Jeśli sytuacja jest prosta, przykładowo, kiedy zgubimy pożyczoną od znajomej książkę, to wystarczy ją odkupić i przeprosić, i poczucie winy pęka jak bańka mydlana. Następnym razem pewnie bardziej będziemy uważać na pożyczone rzeczy. W tym jednak przypadku waga winy jest niewielka, bo też zgubiona rzecz ma niewielką wartość a sposób naprawy winy, czyli poniesiona kara niewiele nas kosztuje. Inaczej jest w sytuacjach, kiedy wina ma większy ciężar. Przykładowo spowodujemy wypadek samochodowy, w którym ktoś poważnie ucierpi. Zadośćuczynieniem może być kara więzienia, odszkodowanie itd. – zdecydowanie większy kaliber. Poddanie się karze, adekwatnej do popełnionego czynu wiąże się zazwyczaj z ulgą i uwolnieniem od poczucia winy. Sytuacje te, są przykładami obiektywnych konstruktów społecznych, przyjętych w moralnym systemie wartości, stworzonym przez ludzi. Wina i kara za nią. Dobrowolne poddanie się karze we współczesnym społeczeństwie jest nagradzane łagodniejszym jej wymiarem, pożądane społecznie. Poczucie winy to jednak coś głębszego. Bo nawet dobrowolne poddanie się karze, odbycie jej, nie zawsze zabiera nam ciężar emocjonalny. Poczucie to uczucie, coś niezwykle subiektywnego, indywidualnego. Dość często w gabinecie terapeutycznym pojawiają się osoby, które odczuwają winę w sposób permanentny, chroniczny. Oczywiście nie przychodzą z takim komunikatem wprost. Skarżą się na brak satysfakcji w życiu zawodowym, relacyjnym, niskie poczucie własnej wartości, niestabilną lub niską samoocenę czy brak poczucia sprawczości we własnym życiu. Dlaczego niektórzy z nas dźwigają aż taki ciężar?

          Nasze życie jest jak walizka, wypełniona różnymi przedmiotami, mniej i bardziej potrzebnymi. Niektóre z tych przedmiotów moglibyśmy użyć tylko przez chwile, pooglądać jak kamień znaleziony po drodze i zostawić gdzieś lub wyrzucić. Czasem jednak niepotrzebnie pakujemy te kamienie do walizki i dźwigamy przez całą podróż. Po co? Za karę, bo do czego miałyby się nam przydać? Często wraz z upływem czasu, walizka wypełnia się bardziej, my jesteśmy coraz bardziej zmęczeni, brakuje nam sił, zwalniamy lub utykamy w danym momencie tej podróży. Zazwyczaj taka walizka jest wypełniona właśnie niepotrzebnym, nadmiarowym poczuciem winy, które zabiera miejsce innym, ważnym rzeczom.

          Wyobraźmy sobie trzydziestokilkuletniego mężczyznę, który zgłasza się po pomoc do psychoterapeuty w związku z poczuciem bycia „niespełnionym i nieszczęśliwym”. Żyje na dobrym poziomie ekonomicznym, choć pracuje w firmie, której nie cierpi. Jest żonaty. W trakcie trwania terapii ujawnia, że tuż przed ślubem na jaw wyszła zdrada jego przyszłej żony, a decyzja o zawarciu małżeństwa wisiała na włosku. Narzeczona zaraz po tym, jak przeprosiła, zapewniając, że był to jednorazowy wybryk, usprawiedliwiła się brakiem wystarczającej uwagi i adoracji ze strony swojego przyszłego męża. „Gdybyś miał dla mnie więcej czasu i mnie zauważył, to pewnie nie szukałabym tego u innego”… W życiu zawodowym, pomimo starań wciąż czuje się niedoceniany przez szefa. Niezrealizowane do końca projekty, za które odpowiada wraz z kilkoma innymi osobami w zespole, bierze do siebie, nawet jeśli popełnione błędy nie są jego, a on nie ma realnego wpływu na innych. Nie prosi o obiecaną podwyżkę, o awansie już nie wspominając. Czuje, że jest niechciany i nielubiany przez szefa. „Gdybyście się lepiej pilnowali, a nie pili kawę, to byłoby zrobione, a tak znowu klapa!” … W okresie dorastania osiągał w jego ocenie, dobre wyniki w nauce. Rodzice jednak przychodząc z wywiadówki przez lata powtarzali jak mantrę „No tak, zdolny, ale leniwy”, załamują jednocześnie ręce, że nie jest wzorowym uczniem, choć mógłby. Pacjent przyznaje, że mając 13 lat spróbował papierosów i alkoholu po raz pierwszy, czuł się z tym na tyle źle, że chciał się sam ukarać i pierwszy raz dokonał samookaleczenia na przedramieniu. Później powtórzył to jeszcze kilka razy, ale przestał, bo bał się, że rodzice zobaczą. Z wczesnego dzieciństwa pamięta, że nie mógł oglądać uwielbianej bajki w telewizji, bo źle sprzątał pokój. Pamiętał też sytuację, kiedy ojciec podarł na jego oczach zeszyt do kaligrafii, który uzupełniał od kilku dni, bo krzywo pisał. Zaznaczył, że bardzo się starał. „Ja zwariuję z Tobą!”, „Ciągle muszę cię pilnować i marnować swój czas, myślisz, że nie mam nic lepszego do roboty?!” …

          Pierwsze kamienie w walizce tego młodego człowieka nie znalazły się, bo je tam umieścił. Rodzina, w której się wychowywał włożyła mu ich kilka. Nadmierny krytycyzm, w jakim wzrastał, spowodował, że przywykł do dźwigania ciężkiej walizki. Nikt nie pokazał mu, w jaki sposób pozbyć się niepotrzebnych w walizce kamieni, aby zrobić miejsce na coś pożytecznego. Dziecko uznało, że skoro rodzice je tam umieścili, to jest to dobre dla nich miejsce. I tak niosąc swoją walizkę przez życie, stopniowo dorzucał coraz to nowych kamieni. W okresie dojrzewania karając się za występki młodości, sięgał nawet do samokarania – autoagresji. Jednak silny, krytyczny głos rodziców, nawet karę, którą wymierzał sobie sam, obarczył poczuciem winy. W życiu dorosłym zdaje się, że w jego walizce coraz mniej miejsca było na rzeczy pożyteczne, wypełniały ją w większości kamienie, więc kamienie do niej dorzucał. Brał odpowiedzialność za cały zespół. Również tutaj poczucie winy, ciążyło na potrzebie osiągnięć, sprawstwa, sprawiedliwości. Walizka stawała się coraz cięższa. Do tego stopnia ciężka, że pomimo tego, że stracił zaufanie do żony, nie wybaczył jej zdrady i wciąż obawiał się, że zdrady się powtórzą, zdecydował się na ślub. Jej słowa, były kolejnym kamieniem, który podniósł i wrzucił do walizki, zupełnie niepotrzebnie. Do gabinetu psychoterapeuty paradoksalnie także trafia z poczuciem winy- czuje się słaby, że musi korzystać z pomocy obcej osoby i jeszcze za to płacić, że jest tak beznadziejny, że nie potrafi sam sobie poradzić z własnym życiem. Można powiedzieć, że przecież funkcjonuje w społeczeństwie, ma żonę, pracę, jakieś życie. No właśnie, „jakieś” życie. Nie swoje życie. Walizkę pełną kamieni, które kiedyś ktoś mu wrzucił wraz z instrukcją jak wrzucać kolejne. Życie w chronicznym poczuciu winy jest możliwe, ale jest ciągłą udręką, wymaga wiele siły i energii, którą zużywamy, aby dźwigać coś, co powinniśmy już dawno zostawić po drodze. Czy wobec tego można pozbyć się poczucia winy? Na szczęście odpowiedź brzmi: Tak, można i to skutecznie.

Psychoterapia- pozbądźmy się kamieni!

          W psychoterapii bez względu na nurt, w jakim jest prowadzona, najważniejsza jest relacja terapeutyczna. Często chodzi o to, aby można było przeżyć różne trudne sytuacje, wydarzenia, myśli, czy uczucia w relacji z drugim człowiekiem, który nie oceni i nie obarczy winą. W pracy z poczuciem winy ważne jest oddzielenie obiektywnej winy od subiektywnego poczucia. Można uporać się z poczuciem, dokonując zadośćuczynienia swojej winy (tej obiektywnej, faktycznej) lub akceptując fakt, że popełniliśmy błąd, ale każdy je popełnia i nie stanowią one o naszej tożsamości. Po prostu czasami dokonujemy złych wyborów. Brzmi łatwo, ale łatwym niestety nie jest. Subiektywna wina wymaga zdecydowanie więcej pracy. Trzeba uświadomić sobie jej źródło, które nie zawsze jest oczywiste. Czasami sięga dalekiej przeszłości, kiedy to błędy wychowawcze w postaci niejasnych dla dziecka reguł i karania za ich złamanie powodują poczucie winy. Gdyby dziecko wiedziało i rozumiało, co konkretnie zrobiło źle i jakie konsekwencje wywołuje to dla innych, ale bez obarczania go emocjonalnie, mogłoby nauczyć się odczuwania winy obiektywnej i radzenia sobie z nią. A tak, z powodu niewiedzy przekracza, często nieświadomie zasady, ponosząc karę, której w takim przypadku także nie rozumie. Czuje więc, że jest beznadziejne i to w nim jest problem. To właśnie rodzi przewlekłe, rozlane, uogólnione poczucie winy, które mocno wrasta w tożsamość. Psychoterapia może być okazją do przyjrzenia się tym dawnym mechanizmom, uświadomieniu sobie ich genezy i subiektywnej ocenie zasadności tkwienia w nich. Może być w tym przypadku, ponownym doświadczaniem tych trudnych sytuacji, rodzących poczucie winy, ale w bezpiecznej, pozbawionej krytycyzmu relacji. Psychoterapia może być świetną okazją, aby przyjrzeć się zawartości swojej walizki i wyrzucić z niej zbędne rzeczy, aby stała się lżejsza.

Anna Foltyńska

Psycholożka
Psychoterapeutka w procesie certyfikacji
w nurcie systemowo-ericksonowskim

0 komentarzy

Ostatnie artykuły

„Witaj szkoło!” -jak wspierać dzieci w kryzysie edukacyjnym

„Witaj szkoło!” -jak wspierać dzieci w kryzysie edukacyjnym

„Oooo, to teraz ci się zacznie”, albo „Uuuu to teraz się skończy zabawa”. W Polskich domach w ostatnim czasie kilkuletnie dzieci słyszą to zbyt często. Zbliża się początek roku szkolnego. Pierwszy dzwonek dla wielu wiąże się z ekscytacją, ale także poważnym stresem....

Kamień w żołądku, czyli stres szkolny

Kamień w żołądku, czyli stres szkolny

Kuba siedział na skraju swojego łóżka, wpatrując się w nowy, nieskazitelnie czysty plecak. Był ostatni tydzień wakacji, a już za kilka dni miał rozpocząć naukę w nowej szkole. Wszyscy wokół niego wydawali się podekscytowani – jego rodzice, dziadkowie, nawet sąsiedzi,...

Alkoholizm – choroba całej rodziny

Alkoholizm – choroba całej rodziny

 „Alkoholizm jest jak grzyb, pleni się bez dostępu światła, w mrocznych rodzinnych zakamarkach. W pełnym świetle alkoholizm nie ma dobrych warunków rozwoju. Ukrywanie go natomiast takie warunki stwarza. Do największych dramatów dochodzi, gdy wokół problemu...

DDA – zatrzymani w trudnym dzieciństwie

DDA – zatrzymani w trudnym dzieciństwie

„…Wracając ze szkoły, zastanawiałem się, gdzie znajdę jego buty… Jeśli stały na półce w przedpokoju, ładnie i schludnie ułożone, to był trzeźwy. Jeśli były rozwalone, zdjęte w nieładzie, widziałem, że dziś znowu nie wyjdę z pokoju, albo będę słyszał ich kłótnie. Tato...

FOMO- gdy boisz się, że coś ważnego cię ominie

FOMO- gdy boisz się, że coś ważnego cię ominie

Człowiek od zawsze obawiał się wykluczenia społecznego i samotności, która nie jest dla nas naturalna. Przynależność do grupy już w czasach prehistorycznych zwiększała szansę na przetrwanie i dawała bezpieczeństwo. Choć czasy się zmieniły i człowiek wyszedł z jaskini,...

Nadopiekuńczość – przyczyny i konsekwencje

Nadopiekuńczość – przyczyny i konsekwencje

Jasiu wybrał się wraz ze swoją nadopiekuńczą mamą na trening piłkarski. Po pewnym czasie przybiega do mamy i pyta: „Mamo, czy chce mi się siku, czy jest mi gorąco?” – ten dowcip funkcjonuje w środowisku terapeutycznym od wielu lat. Choć żarty z definicji powinny być...

Odpoczynek na pełnych obrotach

Odpoczynek na pełnych obrotach

Zaplanowany urlop w pracy oznacza tylko jedno – zbliżają się wielkimi krokami upragnione wakacje. Po ciężkim półroczu intensywnych aktywności zarówno zawodowych, jak i prywatnych, nadszedł czas na zasłużony odpoczynek, aby naładować baterie na kolejne wyzwania....

Aby cyfrowy świat nie stał się tym jedynym…

Aby cyfrowy świat nie stał się tym jedynym…

Jak wynika z ogólnodostępnych danych, z internetu korzysta około 5 miliardów ludzi na świecie. Ponad 60% z nich używa jednocześnie mediów społecznościowych. Polskie badania, na zlecenie rzecznika Praw dziecka dowodzą, że około 13% młodszych dzieci w szkołach...

„Mamo, tato, nudzi mi się!”

„Mamo, tato, nudzi mi się!”

Zapewne każdy rodzic słyszał podobny komunikat od swoich dzieci, rozdrażnionych nudą. Pogoda za oknem nie sprzyja, każda zabawa w domu wydaje się bez sensu, rodzice są zajęci codziennymi obowiązkami, starsze rodzeństwo siedzi zamknięte w swoim pokoju, a najlepszy...