„Ta twoja córeczka jest chyba trochę rozpieszczona, co ?” – usłyszałam ostatnio od znajomej, którą wraz z partnerem zaprosiliśmy na sobotni obiad. Zaskoczona tą uwagą zaczęłam się nad tym zastanawiać. Moja pięcioletnia córka grzecznie jadła obiad, a kiedy skończyła, zapytała czy może odejść od stołu. Nie zachowywała się głośno, nie rzucała jedzeniem, nie przeszkadzała innym. Tym bardziej więc nie rozumiałam, skąd wziął się ten komentarz. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że w naszym społeczeństwie wciąż jeszcze dość powszechne jest przekonanie, że dzieci powinny przejść przez twardą szkołę życia. Jeżeli dziecko żyje w rodzinie, gdzie jest szanowane, nikt na nikogo nie krzyczy, a w domu nie brakuje pieniędzy, to pewnie jest rozpieszczone.
Rodzicielstwa uczymy się od własnych rodziców
Rodzicielstwa uczymy się od własnych rodziców. Jeśli krzyczał na nas ojciec, to pewnie i my będziemy krzyczeć, jeśli byliśmy bici, to i my będziemy bili, jeśli doświadczyliśmy tak zwanej dyscypliny, to bardzo prawdopodobne, że sami będziemy jej zwolennikami. Ileż to razy słyszeliśmy wyświechtane już zdanie: „Sam nieraz dostałem pasem i jakoś mi to nie zaszkodziło”. Zaszkodziło … Zaszkodziło, choć tego nie wiesz, wytłumaczyłeś sobie bowiem, że pewnie zasłużyłeś, zresztą lanie wyszło ci tylko na dobre. Zaszkodziło, ale jak mogłeś przyznać sam przed sobą, że mama, którą podziwiałeś i kochałeś swą ufną dziecięcą miłością, mama, która była dla ciebie całym światem, dopuściła się nieuzasadnionej przemocy wobec bezbronnego dziecka. Zaszkodziło … Działa to oczywiście i w drugą stronę. Ciepli i szanujący swoje dzieci rodzice wychowują ludzi, którzy sami stają się ciepłymi i szanującymi rodzicami. Niestety ten typ rodzicielstwa jest wciąż w naszym społeczeństwie rzadki. Badania niezmiennie pokazują, że ponad połowa Polaków wciąż akceptuje klapsy, większość rodziców przyznaje, że zdarzyło im się je stosować, a co szósty uważa, że tak zwane lanie dziecku nie zaszkodzi. Zaszkodzi …
Mały człowiek wycofuje się emocjonalnie z każdym klapsem, z każdym podniesionym głosem, z każdym „a nie mówiłem” i „ja w twoim wieku to”
Wciąż wyraźnie pamiętam swój dziecięcy ból i rozczarowanie, kiedy starszy brat zwrócił się do mnie autorytarnym i zniecierpliwionym głosem. Miałam wtedy może sześć lat, a on był już dorosłym mężczyzną. Był również moim bohaterem … I właśnie dlatego wciąż to pamiętam, i właśnie dlatego to tak zabolało. Był moim bohaterem … Dziecko kocha rodziców całym swym ufnym sercem i pokłada w nich nieograniczone dziecięce zaufanie. To niestety często zmienia się wraz z upływem czasu. Mały człowiek wycofuje się emocjonalnie z każdym klapsem, z każdym podniesionym głosem, z każdym „a nie mówiłem” i „ja w twoim wieku to”. Jeśli nie rozmawiamy z dzieckiem tylko wykrzykujemy komendy i rysujemy siebie jako nieomylne autorytety, to proces ten jest nieuchronny. Na początku możemy tego nawet nie zauważyć. Dzieje się to bardzo powoli, nasze dzieci potrzebują nas przecież i nie mogą tak po prostu od nas uciec. Uciekną w wieku nastoletnim, jeśli nie fizycznie, to na pewno emocjonalne. Przestaną z nami rozmawiać, a na nasze „ja w twoim wieku to” reagować będą zniecierpliwieniem i irytacją. Dosyć się już nasłuchali …
Nie zakładajmy, że metody wychowawcze naszych rodziców są właściwe. Kwestionujmy, czytajmy i uczmy się rodzicielstwa
Proces wycofywania się dziecka nie jest nieunikniony. Traktujmy je z szacunkiem i przestańmy mówić do niego jakbyśmy byli wszystko wiedzącą wyrocznią. Nie jesteśmy … Okazujmy dziecku empatię i zaufanie. Krzyk, polecenia i stawianie się na piedestale nie pomaga, a wręcz przeciwnie, sprawia, że dziecko się od nas odsuwa. Wielu rodzicom wydaje się, że tak zwana dyscyplina konieczna jest do dobrego wychowania. Nie jest … Stawiajmy granice i tłumaczmy dzieciom dlaczego je stawiamy. Dajmy im poczuć, że jesteśmy w tej samej drużynie i mamy ten sam cel – wychowanie szczęśliwego i empatycznego człowieka, którego wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych. Nie zakładajmy, że metody wychowawcze naszych rodziców są właściwe. Kwestionujmy, czytajmy i uczmy się rodzicielstwa. Dlaczego zakładamy, że rodzimy się dobrymi rodzicami, że rodzicielstwa nie musimy się uczyć ? Uczyć musimy się przecież wszystkiego innego …
Przestańmy krzyczeć. Podniesiony głos nie zagwarantuje nam uwagi
Dzieci potrzebują miłości, uwagi i akceptacji. Jeśli postrzegane to jest jako rozpieszczanie, to nie bójmy się rozpieszczać naszych dzieci. Najwyższy czas rozprawić się z kultem dyscypliny. Przestańmy krzyczeć. Podniesiony głos nie zagwarantuje nam niczyjej uwagi. Nie powtarzajmy bezmyślnie błędów naszych rodziców. Zwracajmy się do dzieci z miłością i szacunkiem i chwalmy je, kiedy tylko na to zasłużą. Wszyscy przecież byliśmy kiedyś dziećmi. Dlaczego tak szybko o tym zapominamy?
Ania Dimond-Koroza
Psychoterapeutka, sociolożka
ania.dimond-koroza@dimondpsychotherapy.com
London
0 komentarzy