Wychowanie dziecka to jedno z najważniejszych i najtrudniejszych zadań, jakie może podjąć człowiek. W codziennym życiu łatwo zapomnieć, że słowa wypowiadane do dziecka – często w gniewie, zniecierpliwieniu czy frustracji – mają ogromną moc. Właściwa komunikacja wspiera rozwój emocjonalny, poczucie własnej wartości i zdrowe relacje, natomiast niewłaściwe słowa mogą powodować długotrwałe szkody psychiczne. Psychologia nie pozostawia wątpliwości: sposób, w jaki mówimy do dzieci, kształtuje ich tożsamość, obraz świata i samych siebie. Rodzice często wpadają w pułapkę agresywnej, przemocowej komunikacji w interakcjach ze swoimi dziećmi. O ile coraz bardziej powszechna jest świadomość na temat szkodliwości klapsów, to jednak w przypadku przemocy werbalnej często niesłusznie uważa się, że nie sprawia bólu. Nic bardziej mylnego. Słowa ranią bardzo często bardziej niż kary cielesne, gdyż dotykają rdzenia tożsamości, kształtującej się osobowości małego człowieka. Stają się pułapką, gdyż są skuteczne. Mocne, głośne słowa powodują, że osiągamy natychmiastowy efekt w postaci dziecka „chodzącego jak w zegarku”. Jednak jakim kosztem?
Słowa, które ranią: przykłady codziennej przemocy werbalnej
Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że pewne zdania, które padają z ust dorosłych, są formą przemocy psychicznej. Przemoc słowna nie wymaga krzyku – może być wypowiedziana cicho, ale jej konsekwencje są głębokie. Do przykładów należą: „Z ciebie i tak nic nie będzie” – komunikat obniżający wartość dziecka, niszczący wiarę we własne możliwości. „Dlaczego nie możesz być jak twoja siostra?” – porównywanie, które wzbudza zazdrość i poczucie bycia gorszym. „Przestań płakać, nic się nie stało” – negowanie emocji dziecka, co uczy je ignorować własne uczucia. „Bo jak nie, to cię oddam/pójdziesz do domu dziecka” – groźby, które podkopują poczucie bezpieczeństwa. I tutaj szczególnie trzeba się zatrzymać. Takie komunikaty dotykają najbardziej wrażliwej sfery emocjonalnej. Dziecko bez nas zwyczajnie nie przeżyje, nie przetrwa, wie o tym i czuje to każdą komórką własnego ciała, ewolucja wyposażyła je więc w lęk separacyjny. Używając takich argumentów w rozmowie, nie pozostawiamy dziecku żadnego wyboru. Uzyskamy efekt w postaci pożądanego zachowania. Dziecko wstanie z podłogi w supermarkecie i pójdzie za nami, ale poniesie ze sobą także ogromny lęk i zaburzone poczucie bezpieczeństwa. „Znowu zawiodłeś” / „Jesteś niegrzeczny” – etykietowanie dziecka, które może doprowadzić do internalizacji negatywnej tożsamości. Jest ich zapewne dużo więcej. Wszystkie te reakcje rodziców powodują zaburzenia poczucia własnej wartości i bezpieczeństwa oraz ogromne trudności w relacjach z samym sobą i innymi ludźmi.
Co mówi nauka? Skutki przemocy słownej
Według badań przeprowadzonych przez psychologów z Uniwersytetu Harvarda (Tomoda et al., 2009), dzieci, które doświadczają chronicznej werbalnej agresji, wykazują zmiany w strukturze mózgu – szczególnie w obszarach odpowiedzialnych za emocje i samoregulację. Z kolei badania opublikowane w Journal of Adolescent Health wykazały, że przemoc słowna ze strony rodziców zwiększa ryzyko wystąpienia depresji, lęku i zaburzeń zachowania u młodzieży. Długotrwałe skutki obejmują: Zaniżone poczucie własnej wartości, zaburzenia nastroju, problemy w relacjach interpersonalnych, trudności w wyrażaniu emocji i potrzeb, wzorce samokrytyki i autoagresji.
Czym jest przemoc emocjonalna?
Przemoc emocjonalna to nie tylko krzyk i wyzwiska. To także ignorowanie, zawstydzanie, manipulowanie, szantażowanie emocjonalne czy stawianie warunkowej miłości („kocham cię tylko, gdy jesteś grzeczny”). American Psychological Association definiuje przemoc emocjonalną jako „niewłaściwe wzorce komunikacji i zachowania, które prowadzą do psychicznego urazu u dziecka, nawet jeśli nie są one fizycznie bolesne”.
Jak mówić, żeby nie ranić?
Zamiast deprecjonujących komunikatów, warto używać języka, który szanuje emocje dziecka – np. „Widzę, że jesteś zdenerwowany. Chcesz porozmawiać?”. Zamiast oceniać, opisuje zachowanie – „Nie podoba mi się, że rzuciłeś zabawką. Jak możemy to naprawić?”. Uczy odpowiedzialności bez zawstydzania – „Każdy popełnia błędy. Najważniejsze to wyciągać wnioski”. Zawiera „komunikaty ja” – np. „Jest mi smutno, gdy krzyczysz, bo trudno mi wtedy z tobą rozmawiać”. Rodzice często obawiają się, że takie podejście oznacza „rozpuszczanie dziecka”. Tymczasem badania prof. Danieli Siegel i Tiny Payne Bryson (autorów koncepcji „całościowego mózgu”) pokazują, że empatyczna komunikacja wzmacnia samodyscyplinę, zwiększa odporność psychiczną i rozwija dojrzałość emocjonalną.
Zamiast krzyku – co działa? 3 złote zasady
1. Regulacja emocji rodzica – dzieci uczą się przez obserwację. Jeśli dorosły potrafi panować nad gniewem, dziecko też to potrafi.
2. Język współpracy, nie walki – zamiast „jeśli zaraz tego nie zrobisz, to…” spróbuj: „Zróbmy to razem, potem będzie czas na zabawę”.
3. Konsekwencje zamiast kar – dziecko lepiej uczy się odpowiedzialności, gdy rozumie logiczne konsekwencje działań, a nie doświadcza arbitralnej kary.
Każde dziecko rodzi się z potrzebą bycia akceptowanym, kochanym i rozumianym. Słowa rodzica mogą być źródłem mocy, która daje dziecku skrzydła – albo ciężarem, który je przytłacza przez całe życie. Choć nie da się być idealnym opiekunem, warto mieć świadomość, że język, jakim się posługujemy, kształtuje psychikę dziecka na poziomie głębszym, niż często przypuszczamy. Dziecko tego nie zapomni, choć świadomie być może nie będzie pamiętało. Mocno zostanie to zapisane w tożsamości, osobowości, perspektywie świata, innych ludzi i siebie. Dbając o to, czego nie mówić, uczymy się zarazem jak mówić mądrze – z empatią, szacunkiem i świadomością, że każde słowo ma znaczenie.
Anna Foltyńska
Psycholożka
Psychoterapeutka w procesie certyfikacji
w nurcie systemowo-ericksonowskim
0 komentarzy